Każda z nas szuka idealnego pudru kompaktowego, który nie tylko otuli buźkę przezroczystą mgiełką, ale będzie także trzymać w ryzach nasze niesforne sebum, zapewniając nieskazitelny wygląd przez kilkanaście godzin w ciągu dnia. Powiedziałam kilkanaście godzin? No dobra… cudów nie ma. Ale 6h bez konieczności poprawek brzmi przyjemnie, zwłaszcza dla aktywnych kobiet, które nie mają czasu na częste poprawki. W celu znalezienia ideału, który pomoże mi zachować nienaganny wygląd w ciągu dnia udałam się do Maca – ileż się naczytałam o tych niezwykłych kosmetykach, niemal o magicznych właściwościach, cudownej konsystencji i profesjonalnej obsłudze klienta. Kiedy w moim Clinique Blended Face Powder zastukałam w dno czym prędzej pognałam do warszawskiej Arkadii po cudeńko od Maca.
W salonie do którego trafiłam nie było dużego ruchu, po krótkiej krzątaninie poprosiłam konsultantkę o pomoc i doradztwo w doborze odpowiedniego kosmetyku. Byłam nastawiona na Studio Fix w kompakcie, obsługa jednak wyjaśniła mi, że to dosyć mocne połączenie podkładu i pudru – w połączeniu ze standardowym fluidem, którego używam – opcja dwóch masek nie byłaby wskazana. Ostatecznie zdecydowałam się na Blot Powder, który wg producenta „zawiera substancje absorbujące i redukujące widoczne wydzielanie się sebum. … daje natychmiastowy efekt zmatowienia bez dodawania zbędnego koloru oraz bez pozostawiania pudrowego filmu na twarzy”. Dobrałyśmy kolor, udałyśmy się do kasy, fiku miku puder w torebeczce, płacę i wychodzę zadowolona 🙂 Więc jak to się stało, że w domu znalazł się Select Sheer? Otóż doszło do pomyłki, nie wiem w którym momencie i jak to się stało, ale stałam się niechcący właścicielką kompaktu – o dziwo i na szczęście w moim kolorze (NC20).
Na początku biłam się z myślami, w salonie zdecydowałam się na coś zupełnie innego, nastawiłam się na ultramat trwający przez cały dzień, pogromcę błysku na mym licu w nadchodzących upałach, a potem przeczytałam opis na stronie producenta, który zachwala Select Sheer za aksamitne, niemal niewidzialne wykończenie oraz świeżą, naturalną cerę. Pomyślałam, a co tam! Niech będzie, skoro już wylądował w kosmetyczce to musi zostać. Sprawdzę go! I zgadza się, nie można mu odmówić przyjemnego blasku i satynowego opruszenia buzi, rozprowadza się bardzo przyjemnie, używam do tego celu załączonej gąbeczki, czasem robię ustępstwa dla Hakuro H55. Dużym plusem jest też to, że nie zmienia koloru podkładu – nie można sobie zrobić nim krzywdy. Jest bardzo drobno zmielony i te wszystkie zalety sprawiły, że mój entuzjazm jest troszkę więcej niż umiarkowany;)
Plusy w skrócie
- Naturalna cera, bez efektu maski, wartością dodaną jest bardzo ładny glow
- Nie zmienia koloru podkładu
- Duży wybór odcieni – dla każdego coś dobrego, rzadko się zdarza, żeby produkt był podany w 13 kolorach
- Praktyczne opakowanie – może nie dostanie nagrody za estetykę, bo plastikowe pudełko nie może zachwycać, ale jest funkcjonalne i zabezpiecza produkt w torebce wśród innych klamotów
A czy to cudo ma wady? MA!
- Nie jest to produkt dla dziewczyn z kłopotami w strefie T, gdy zrobi się cieplej. Matowienie jest bowiem minimalne i Select Sheer oprócz jedwabistej łuny nie zapewni pożądanego, wielogodzinnego bezpieczeństwa. Ja na szczęście nie mam takiego kłopotu, więc ten kompakt za bardzo mi się nie naraził. Może to być jednak problem dla kogoś poszukującego silnego matu. W tym wypadku lepiej sprawdziłby się Blot Powder, który jest ponoć dedykowany dla zadań specjalnych.
- Nie spodziewajmy się po nim także mocnego krycia – półtransparentna łuna, to maks co uzyskamy. Moje lekkie słoneczne piegi zakrywa. Zaczerwienienia? Niedoskonałości? Wybierzmy coś innego.
12 gram produktu możemy dostać w każdym salonie MAC, cena: 106 zł.
Poniżej zdjęcie buzi z użyciem kosmetyku.
Dodam jeszcze, że ten puder jest niezwykle wydajny i po kilkudziesięciu dniach stosowania oznaki zużycia są ledwo zauważalne.
I jak? Skuszone? A może macie swoich faworytów i możecie coś polecić?
6 komentarzy
dobrze matujący jest Kryloan anti shine powder. nie zmienia koloru podkładu i kilka godzin jest matowy więc śmiało mogę polecić. mam go od roku i zużycie oceniam na 50%.
polecam!
Dziękuję za podpowiedź. Sprawdzę go!
Czyli pomyłka nie do końca była taka zła 😉 Ja mam Blot jak wiesz (widziałaś na Insta). Używałam dopiero kilka razy, ładnie matuje, choć jednego dnia i tak się świeciłam. Przetestuję i wtedy wydam ostateczną opinię 😉
W takim razie poczekam na Twoją pełną recenzję przed zakupem 🙂 Choć nie powiem, mam na niego dużą chrapkę. A masz coś sprawdzonego, dobrze spisującego się w lato? Pozdrawiam ciepło!
Przeczytałam ten post z ogromnym zaciekawieniem, bo kupiłam kiedyś podobny produkt od Inglot i był rewelacyjny! Niestety gdy się skończył i poszłam do sklepu po drugi okazało się, że już go nie ma, jest wprowadzony podobny, ale bardziej kremowy (czyli po prostu zupełnie inny :)). Od tamtej pory szukam idealnego odpowiednika i po tym co piszesz wnioskuję, że może to być ten! 🙂 Dzięki! K.
Kasiu, jeżeli szukasz delikatnego wykończenia, bez płaskiego matu – to jak najbardziej polecam ten produkt 🙂