Z czym Wam się kojarzy majowy weekend? Mi z wolnym czasem, leniuchowaniem, robieniem fajnych rzeczy oraz mega grilowaniem. Ładna pogoda w pakiecie – również mile widziana. Sama podczas długiego weekendu uczestniczyłam w dwóch takich imprezach, gdzie bez wyrzutów sumienia raczyłam się poniższymi potrawami:
BTW zapraszam do śledzenia mojego profilu na Instagramie, gdzie umieszczam więcej takich „łakoci” 🙂
Ale nie o tym chciałam Wam dziś pisać, majówka się skończyła i czas wrócić do normalnej diety, gdzie od czasu do czasu powinna zagościć jakaś dobra zupka. A dziś serwujemy coś naprawdę pysznego, mianowicie zupę tajską w troszkę innej odsłonie, bardziej wiosennej i zawierającej podwójną dawkę warzyw.
To co? Do dzieła?
Czego będziemy potrzebować?
- dużą pierś z kurczaka
- 1,5 l wywaru warzywnego
- 1 dużą czerwoną paprykę
- 2 soczyste i mocno dojrzałe pomidory
- 2 ząbki czosnku
- 1 papryczka chilli
- 2 cebule – najlepiej od polskiego rolnika, żeby były mocne 🙂
- sok z 1 cytryny
- skórka z limonki
- odrobina startej kolendry
- odrobina startego imbiru – mocno nas rozgrzeje
- odorbinka chilli mielonego
- duża puszka mleczka kokosowego – duży wybór składników kuchni azjatyckiej znajdziecie w Carrefourze
- pół łyżeczki kurkumy
- garść fasolki szparagowej zielonej
- garść fasolki szparagowej białej
- kilka różyczek kalafioru, kilka brokuł, może być też marchewka
Jak przyrządzić pyszną, sytą i pożywną zupę tajską
Warzywa dokładnie myjemy i dzielimy na cząstki, ewentualnie kroimy w finezyjne wzory. Możemy sobie tutaj nieźle pofiglować, ponieważ taka różnorodność warzyw sprzyja do pozostawienia części z nich w kawałkach, części w paskach, części w równej i ładnej kostce. Brokuły, kalafior i fasolka powinny znaleźć się we wrzątku, pamiętajmy jednak by ich nie rozgotować. Powinny być jędrne po wyjęciu z garnka.
Paprykę, pomidory i cebulę podduszamy z wszystkimi aromatycznymi przyprawami na patelni, co jakiś czas mieszając. Na drugim palniku powinniśmy już podsmażać naszego kurczaka, który niedługo wyląduje w zupie.
Kiedy poszczególne składniki będą już gotowe, przerzućmy je wszystkie do garnka w wywarem warzywnym. Idealny byłby też wywar z krewetek – ale cóż, dzisiaj zupka w wersji mniej deluxe. Gdy całość znajduje się już w jednym garnku wyciśnijmy do niego czosnek (2-3 ząbki), dodajmy sok z cytryny, startą skórkę limonki i pokrojoną drobniutko papryczkę chilli. Wlejmy także mleczko kokosowe i na małym ogniu zostawmy wszystko przez kilka chwil (do 10 minut), dzięki temu każdy element przejdzie smakiem innego składnika, a my przeżyjemy mały foodgasm 🙂
Tak wygląda moja zupa w pełnej okazałości 🙂 jak widzicie sporo rzeczy tam pływa, sprawiając, że miseczka tej potrawy spokojnie zastąpi nam dwudaniowy posiłek. Dzięki wielu przyprawom rozgrzewającym jest ona polecana w stanach przedchorobowych, ponieważ skutecznie wypędza przeziębienie z naszych tkanek. Kiedyś czytałam także, że kuchnia azjatycka sprzyja sportowcom, ponieważ zawiera sporo białka (kurczak) i przyjaznych węglowodanów, które pozwalają dać z siebie więcej na treningach. Ciekawa informacja, postaram się to sprawdzić w najbliższym czasie i jeżeli pobije swoje rekordy to dam znać.
Tymczasem zapraszam Was do wypróbowania przepisu!