Coś starego, pożyczonego i niebieskiego – rzeczy spełniające te kryteria muszą się znaleźć w dniu ślubu w obrębie Panny Młodej. Ten przesąd jest nieszkodliwy, nawet prosty w wykonaniu. Żadne sankcje, restrykcje czy klątwy nas nie dotkną, gdy delikatnie zmodernizujemy tradycję i wszystkie elementy połączymy (bo „coś” może być przecież i niebieskie i pożyczone jednocześnie).
Pamiętacie post o butach dla panny młodej? Przytoczyłam tam kilka przesądów dotyczących obuwia przyszłej małżonki. To że „open toe” jest zakazany już wiecie, odsłonięta pięta – w żadnym wypadku nie przejdzie… Doba na parapecie – koniecznie do zrobienia, w końcu szczęście musi jakoś się do nas dostać. I o ile większość z tych wszystkich zabobonów jest nieszkodliwa, to jednak kilka z nich jest po prostu tak absurdalna, że nie pozostaje nic innego jak przytoczyć, obśmiać i zapomnieć.
1. Ślub w miesiącu z literką „r” w nazwie
No tak, weselicho w miesiącu z literką „r” zagwarantuje związkowi wieczność, w pełnym zaufaniu i miłości. To przecież kalendarz decyduje o naszym postępowaniu, decyzjach i emocjach. Dlaczego maj ma dostać bana, skoro jest takim ładnym miesiącem, pełnym kwitnących kasztanów i pachnących konwalii? Przedłużony weekend sprzyja organizacjom, jest już ciepło, więc i kreacje można wybierać wedle uznania, bez żadnych ograniczeń!
Albo taki lipiec lub luty? Pierwszy to szczyt sezonu, drugi – miesiąc zakochanych, czas kuligów i grzańców. Wierzę, że można wtedy zaaranżować piękne wesele. Zabobon mówiący o konieczności występowania „r” w miesięcy, w którym bierzemy ślub, jako wyznacznik naszego szczęścia i dobrobytu, jako pierwszy leci do lamusa.
2. Gadżety Panny Młodej zaszyte w … no właśnie!
Jest taki przesąd, który mówi o tym, że Panna Młoda powinna zaszyć sobie w bieliźnie okruszek chleba i kilka kryształków cukru. Ma to jej zapewnić dobrobyt i dom pełen obfitości. Podbijemy stawkę, jeżeli się przemęczymy dodatkowo z monetą w pantofelku. Komfort na maksa, okruszki i inne kłujące przedmioty zaszyte w majtkach, srebrny kruszec pod piętą – nic tylko bawić się na maksa z bananem na ustach. Wchodzicie w to?
3. Świadkowie muszą być stanu wolnego
Mówi się, że świadkowie powinni być stanu wolnego, w innym przypadku istnieje zagrożenie rozpadu małżeństwa świeżo poślubionych. Dacie wiarę? Stan małżeński przyjaciół, bo zazwyczaj to właśnie te najbliższe nam osoby są proszone na świadków, ma wpłynąć na osobiste relacje między małżonkami. Zupełny absurd. Jestem zdania, że naszą druhną lub świadkiem powinna być osoba zaufana, którą cenimy i która nas rozumie bez słów. Bez znaczenia jest jej stan cywilny. I kropka! Wokół świadków krążą jeszcze inne przesądy – druhna nie może być w ciąży, bo zwiastuje to niepowodzenie w małżeństwie, natomiast drużba powinien być samodzielnym wyborem pana młodego. Żadne podpowiedzi nie wchodzą w grę. Świadkowie nie mogą być też ze sobą np. sparowani 🙂 no tak, wtedy stół młodych wygląda tak jakoś ubogo, siedzi przy nim tylko 4, a nie 6 młodych osób, więc tak jakoś biednie i cicho. Opcja z poproszeniem na świadków małżeństwa również jest nacechowana pechem. Mówi się, że małżeństwo powinno stawać przed ołtarzem w taki sposób tylko w dniu swojego ślubu, także opcja z małżonkami=świadkami naznaczona jest parszywym nieszczęściem.
4. Perły jak grochy
Biżuteria z pereł jest absolutnie zakazana, te klejnoty wróżą łzy, nieszczęście i kłótnie małżeńskie. Także kolczyki, pierścionki czy bransoletki z dorodnych pereł muszą poczekać na inne okazje. Co z tego, że tak bardzo Ci się podobają i idealnie by pasowały!
5. Uważaj jak idziesz
O te przesądy są najlepsze… Wchodząc do kościoła próg należy przekroczyć prawą nogą – to znak, że chcecie żyć w prawdzie i wzajemnym szacunku. Jeżeli źle wykalkulowaliście kroki to ceremonie trzeba przerwać i próbować do skutku. Ewentualnie wprowadzić w życie zasadę przeskoku – zbliżając się do progu i wiedząc, że ni chu chu nie wyjdzie na prawą nogę, robisz szybki przeskok w powietrzu i się udaje. Idąc do ołtarza panna młoda musi być po lewej stronie, dzięki temu pan młody odegna od niej wszelkie złe moce. Nie wiadomo dlaczego dobierają się do Ciebie od prawej strony, ale mniejsza o to – twój rycerz je odpędzi. Wspominałam już, że Państwo Młodzi nie mogą zawracać z drogi do kościoła lub urzędu? To może zwiastować nieoczekiwane zwroty akcji w małżeństwie, liczne zmiany i niepowodzenia. To samo tyczy się odwracania któregoś z małżonku podczas ceremonii zaślubin. Choćby się waliło i paliło kroczymy prosto przed siebie, bez odwracania się.
edit: w głowę zachodzę i nie wiem czy już zmysły postradałam, ale wydaje mi się, że częściej panna młoda jest przed ołtarzem po prawej stronie 🙂 to by wyjaśniało, dlaczego wg. niektórych facetów kobiety się zmieniają po ślubie. To po prostu przez te złe moce 🙂
6. Wiązanka Panny Młodej przepowiada przyszłość
Nie może być żółta, bo to zwiastuje zdradę. Nie może być wrzosowa – bo to zapowiada nieszczęście. Nie może być zasuszona – bo to zabije miłość małżonków i będzie po związku. I teraz najlepsze – nie powinna składać się z róż, bo mają kolce które kaleczą miłość. Seriously? Chyba 90% bukietów ślubnych wykonywanych w Polsce ma w swoim składzie chociaż jedną różę. To jest po prostu piękny, popularny kwiat, który dekoruje każdą wiązankę. Może się komuś wydawać, że jest nudny, że wszyscy tak robią itd. ale że kaleczy miłość? To jest naprawdę wyszukane, przyznajcie sami. Co do kwiatów i zabobonów z nimi związanych to znalazłam jeszcze informacje, że kwiaty od gości powinny być w nieparzystej liczbie, w przeciwnym wypadku nie umacniamy ich związku, a wystawiamy na ciągłe próby. Parzysta liczba kwiatów sugeruje podziały i młodzi się mogą po prostu rozejść.
7. Nie patrz na mnie
Nie patrz na mnie kiedy oglądam suknie ślubną, kiedy ją wybieram i kiedy ją mierzę. Pan Młody nie powinien widzieć sukni Panny Młodej, bo przynosi to podobno potwornego pecha. To kolejny przesąd który mnie troszkę śmieszy, ale osobiście się do niego zastosuję – hehe wyjątkowo! Jednak nie z obawy przed nieszczęściem, a jedynie dla spotęgowania efektu. Reakcje narzeczonych na widok Panny Młodej bywają takie wzruszające, przyjemne i krzepiące.
Z patrzeniem jest jeszcze jeden kwiatek warty wspomnienia: panna młoda nie może widzieć w lustrze siebie w kompletnym stroju przed dniem wesela. Także… nie będziesz się stroić droga księżniczko, dobierać poszczególnych elementów do całości. Kupuj w ciemno, na oko, nie waż się mierzyć przed lustrem. Akysz!
A Wy jakie macie podejście do tych wszystkich ślubnych zabobonów? Znacie jakieś inne absurdy, które szerzą się w Waszym regionie? Jeżeli tak, to podajcie przykłady w komentarzach.
Może jestem w tej kwestii nudna, ale cały czas wydaje mi się, że szczęście zależy od nas samych, a nie od kolorów kwiatków, ryżu i pieniążka w bucie.
zdj. główne: joannadorszyk.pl
zdj. fotolia.pl
16 komentarzy
Jestem przeciwniczką każdych zabobonów i dziwnych przesądów …. ludzie którzy się ich kurczowo trzymają są dla mnie śmieszni 😛
Przesądy ślubne są chyba najgłupsze:P
ciekawe skąd się w ogóle biorą takie zabobony? tradycje regionalne?
No pewnie tradycje 🙂 Ja myślę, że one są po to, aby mniej się bać – wiesz coś zrobię to przyniesie mi szczęście – tak dla uspokojenia obaw 🙂
śmieszą mnie te wszystkie przesądy 🙂 postanowiłam zaryzykować i wybrałam miesiąc bez „R”!
Dokładnie, większość jest po prostu śmieszna. A tak btw jaki miesiąc wybraliście i dlaczego ten?
słyszałam tylko po 1 i 7 🙂 skarby w majtkach mnie najbardziej zadziwiły 😉
nie wierzę w takie przesądy (zastanawia mnie kto wierzy?!)
ślubu na razie nie planuję, ale wybrałabym maj 😉
kasztany i konwalie Cię skusiły czy są jakieś inne powody?
Ja słyszałam od dziecka tak „w maju ślub rychły grób” przez to zdecydowaliśmy się na 1.06 a nie 21.05, serio;p
omg… z grubej rury z tym grobem…
Ja to słyszałam od dziadka, później co chwila się to przewijało i po prostu miałam blokadę nie mogłam mieć ślubu w maju chociaż wiem, że to nic nie znaczy :DDD
Przesądy to temat rzeka, szczególnie te ślubne. Ja miała ślub w maju, się nasłuchałam o tym r… Najśmieszniejsza dla mnie była reakcja jednej dziewczyny na blogu Fashionelki w temacie przesądu majowego: bo w starożytnym Rzymie w maju odbywały się dionizje, i wtedy śluby zawierano dla żartu, więc ślub w maju to tak jakbym mówiła prima aprilis 😀
A ślub majowy, grób gotowy wyczytałam w jakiejś książce o ślubach. Dla mnie to nie ma znaczenia, więcej zależy od nas niż od takich głupot.
Dokładnie tak, nasze losy są wypadkową naszych czynów, nie zależą od nazwy przesądów 🙂 z drugiej strony dobrze, że są 🙂 racjonalnie myślący ludzie mogą ich posłuchać i popodziwiać je w ramach ciekawostki 🙂
O niektórych z nich pierwszy raz słyszę. O perlach nie miałam pojęcia, a dla mnie panna młoda w perlach to urocze zjawisko.
Z przesądami jest chyba tak, że trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Bierzemy to co nam pasuje, dodaje kolorków. Reszta niech skona w odmętach niepamięci ;-).
Pięknie powiedziane!
co do pierścionka z perłą to i ja będę go miała, czekamy razem :*
Cały czas chodzi mi po głowie ten pierścionek z perłą. Jeszcze go nie mam. Ale czekanie też jest przyjemne. Dzięki Nina za inspirację.
Pierwszy raz słyszę o takich zabobonach. Głupie przesądy