My kobiety już tak mamy, nawet jak znajdziemy swój ideał, to i tak za jakiś czas odezwie się ta ciekawość kosmetyczna, która sprawi, że będziemy chciały szukać dalej i głębiej. Czasem to się opłaci, czasem się sparzymy i przez najbliższy kwartał będziemy złorzeczyły na jakiś bubel nie wart worka naszych złotych monet, który za niego dałyśmy. Tak jest i nie ma co z tym walczyć. Każde odwiedziny w Sephorze generują kolejne potrzeby więc albo musimy być bardzo asertywne i odporne albo testujmy, testujmy, testujmy.
Obiektem moich sprawdzianów stał się Clinique Blended Face Powder w kolorze Invisible Blend. Chciałam chwilkę odpocząć od mojej kochanej rodzinki Vichy Dermablend i po poczytaniu wielu opinii na różnych forach wybór padł na ten produkt. A że bardzo dawno nie było na blogu recenzji kosmetyków to postanowiłam podzielić się z Wami opiniami na jego temat.
Na opakowaniu przeczytamy, że w rękach trzymamy „lekki puder sypki dla wszystkich rodzajów skóry. Utrwala i udoskonala makijaż. Minimalizuje widoczność porów”. Ani nie zniechęca, ani też nie zachęca nachalnie. Zawsze po przeczytaniu takich ascetycznych opisów mam wrażenie, że być może w końcu trafiłam na coś co nie musi być tak szumnie reklamowane, jest też szansa, że skoro nie robi niewyobrażalnych cudów, to może wypełnia kompletnie zadania o których czytamy w etykiecie.
Zalety Clinique Blended Face Powder
- Puder jest bardzo drobnozmielony, nakłada się go idealnie, ale nie pracujmy na dołączonym pędzelku – może by się sprawdził gdzieś na pustyni albo w puszczy brazylijskiej, na co dzień lepiej chwycić za coś bardziej mięsistego (polecam Hakuro H55). Przez formę pudru mamy poczucie dokładnego pokrycia buzi delikatną, ultracienką mgiełką. Idealny do codziennego makijażu, nie obciąża i nie odcina się. Buzia wygląda podobnie jak po użyciu pudru z Maca Select Sheer (recenzja), może tylko w przypadku tego drugiego jest jeszcze bardziej rozświetlona.
- Clinique daje transparentność o której mówi, to strzał w dziesiątkę dla dziewczyn, które preferują delikatny, niemal niewidoczny makijaż.
- Makijaż jest utrwalony na dobrych kilka godzin, nie musimy martwić się świeceniem, błyszczeniem, poprawkami. Drobnozmielone pigmenty idealnie stapiają się z cerą, kolor nie ciemnieje i nie podkreśla suchych skórek. Serio – dobry produkt.
- Nie zapycha, jest hipoalergiczny i zaleca się go osobom z wrażliwą skórą.
- Ładnie ukrywa pory.
- Nie zauważyłam, żeby wysuszał buzię. W zasadzie stan skóry bez zmian.
- Jest bardzo wydajny, pudełko zawiera 35g produktu, nie wiem na ile wystarczy, ale na pewno na długo. Używam i używam, a ubytku w pojemniczku nie widać. Zdecydowanie można się nim z kimś podzielić, jeżeli podobne kosmetyki szybko się Wwam nudzą.
Na zdjęciu powyżej wydaje się, że jest lekko pomarańczowy – to przekłamanie aparatu, w rzeczywistości jest beżowy, idealnie dopasowuje się do koloru skóry, chwilkę po nałożeniu wtapia się w buzię utrwalając wcześniej nałożone produkty. Stosowałam go głównie z podkładem Vichy Dermablend, okazjonalnie z Estee Lauder Double Wear. Dobrze współpracował z nimi, domyślam się, że nie sprawia problemu z płynnymi podkładami innych marek. Raczej nie można zrobić sobie nim krzywdy. W palecie kolorów nie ma szaleństw, ale oprócz 20 Invisible Blend znajdziecie:
To co mnie zdziwiło, to zalecenie producenta w kwestii nakładania pudru. Poleca on bowiem nakładać go dłońmi, ruchem podobnym do mycia twarzy. Pierwszy raz spotykam się z taką metodą i obawiam się, że spora część produktu po prostu by się marnowała. Zdecydowanie preferuję aplikację dużym pędzlem – mamy wtedy pewność, że nabieramy odpowiednią ilość kosmetyku, dociera on tam gdzie powinien i nie musimy się martwić bałaganem powstającym dookoła.
Wady Clinique Blended Face Powder
- Dla jednych to nie będzie wada, mnie troszkę to boli – pudełeczko jest troszkę kiczowate, plastikowe, szybko się rysuje i srebrne literki zaczynają się wycierać. Clinique to znakomita marka, ma świetne kosmetyki o fajnych składach – dobrze by było gdyby o opakowaniach produktu również pomyśleli, tak dla klientek sroczek 🙂
- Skoro już jesteśmy przy opakowaniach, to ten produkt ma zdecydowanie za duże oczka w sitku, bardzo często wychodzi przez nie za dużo produktu, trzeba uważać, żeby nie rozsypać zawartości wieczka.
- Dołączony pędzelek jest zupełnie zbędnym gadżetem, który się nie przydaje.
- Nałożony zbyt grubo może powodować płaski mat – ale to trzeba się nieźle napracować, by tego dokonać – w ramach testu czy można zrobić sobie nim krzywdę próbowałam i testowałam – i stwierdzam można, trzeba się sporo namachać pędzlem i jakoś się to udaje.
Macie swoich ulubieńców? Jaki puder wykończeniowy najbardziej polecacie?
Cena: 149 zł, Sephora
12 komentarzy
🙂 mój obecny puder i bardzo go sobie chwalę 🙂 zdecydowanie lepszy od kryolanu, kóry miałam wcześniej. myślę, że skusze się na kolejne opakowanie.
super, że Ci odpowiada. A jak z trwałością?
Gdy wykończę swój proszek, chętnie sięgnę po niego. Mój daje krótkotrwały mat, choć posiada same zalety. nie wiem, czy to wada pudru, czy bardziej specyfika mojej nieznośnej cery. Zobaczymy jak/czy poradzi sobie kiedyś ten z Clinique.
Bardzo fajnie dobrałaś tło dla tego cacuszka. Żółte i różowe podkładki, czy cokolwiek to jest, idealnie współgrają z opakowaniem. Mogłoby to być foto reklamowe.
zdjęcia to moja wielka bolączka, nie jestem z nich zadowolona i muszę popracować nad warsztatem – tym bardziej dziękuję za pochwały 🙂 ;*
jestem właśnie na etapie poszukiwania tego idealnego, dlatego dziękuję za recenzję! może to właśnie ten? [zabrzmiało niemal jak o drugiej połówce :D]
hehe 🙂 można go polubić, spróbuj 🙂
Jak do tej pory miałam tylko jeden puder i to w kamieniu. Efekt mi sie nie podobał, była własnie taki płaski bez względu na ilość. Tu mnie zainteresowałaś, mam problem ze świeceniem ostatnio.
Katsunetka, a jak go nakładałaś? pędzlem czy puszkiem?
Clinique błyskiem na nosku z pewnością sobie poradzi i to na długie godziny:) polecam
Vichy to dla mnie marka, która mogła by nie istnieć – drogie i totalnie nie warte swojej ceny – nacięłam się na każdy produkt jaki miałam:P Natomiast produkty Clinique są dla mnie mistrzem świata i okolic:) Pielęgnacja ich produktami jest jakaś magiczna, nigdy nie miałam takiej pięknej skóry jak po wymizianiu się ich specyfikami – szkoda tylko, że mają takie wysokie ceny, ale pojemności są duże, a wydajność świetna 🙂
Nakładanie pudru palcami ? Pogięło ich chyba:D Dla mnie wchodzi w grę kabuki, albo beauty blender do nakładania sypkich rzeczy 😀
nawet nie chce sobie wyobrażać jak wygląda miejsce nakładania makijażu po stosowaniu ich techniki 🙂 ale dokładnie tak było w ulotce dołączonej do kosmetyku hehe co do Vichy, to w przypadki idealii i dermablendu – złego słowa nie powiem, jestem w pełni zadowolona.
Ja w tej chwili używam pudru transparentnego z ArtDeco i jestem całkiem zadowolona. Wcześniej używałam pudru bambusowego z Paese. Też był dobry. I cena bardzo korzystna 🙂
Pozdrawiam
Paese ma prześwietne cienie, dzięki za polecenie pudru, skuszę się, bo wiem, że jakość jest genialna.